Notabene: ten post opisuje moje doświadczenia i NIE jest poradnikiem dla osób w kryzysie.
W przypadku wystąpienia myśli samobójczych - najlepiej zadzwonić pod numer alarmowy 999.
"Jeśli zastanawiasz się, czy twoja misja na ziemi już się zakończyła - sprawdź, czy nadal żyjesz - jeśli tak, to znaczy, że jeszcze masz coś do zrobienia"
Kiedyś...
Zaledwie 8 lat temu... moje życie się załamało - byłam bez pracy, bez nadziei, bez miłości. Wydawało mi się, że Bóg mnie opuścił - przez to, co myślałam i robiłam. Miałam zaledwie 25 lat, a mój świat już się skończył. Poczułam ogromną pustkę i zupełnie nagle pojawiły się bardzo intensywne myśli samobójcze. Miałam atak psychozy - o czym wtedy nie miałam pojęcia...
Pomoc zawsze gdzieś jest... Udało mi się wtedy dostać do szpitala psychiatrycznego - gdzie nieco naprawili moje zdrowie, ale po wyjściu nadal byłam załamana - diagnoza choroby psychicznej zdecydowanie nie poprawiała mi nastroju. Straciłam wielu znajomych, wpadłam w lekką depresję popsychotyczną.
Przy życiu utrzymywały mnie jedynie:
=> ciekawość - jak będzie wyglądał świat za kilka lat, jak potoczą się losy moje i rodziny. Nigdy nie wiem, co wydarzy się w jutro.
=> myśl o dalekim członku rodziny - który też choruję na schizofrenię. Prawie go nie znam, podobno BARDZO trudno było mu się pozbierać po pierwszym epizodzie psychozy, ale nadal ŻYJE. Co jakiś czas wracał do szpitala psychiatrycznego, ale nadal ŻYJE. Nie poddał się, bo nadal ŻYJE i, nawet o tym nie wiedząc, stał się NADZIEJĄ dla innych. Nadzieją dla mnie.
Dałam sobie szansę - ODSUWAŁAM od siebie myśli samobójcze, wytrwale przez kilka lat, aż w końcu osłabły i całkiem ucichły.
Teraz...
Dziś mam męża, dzieci, mieszkanie, pracę, bloga i coś więcej... Cieszę się życiem, dążę do spełniania marzeń.
Gdyby ktoś, w dniu mojego wyjścia ze szpitala psychiatrycznego, pokazał mi przyszłość - czyli moje obecne, normalne życie - NIE UWIERZYŁABYM...
Oczywiście nie zawsze jest różowo i nie zawsze świeci słońce - rozterki dotyczą wszystkich ludzi. Ale po prostu żyję zwyczajnie.
Dlaczego warto żyć?
Moje powody są takie:
=> Jestem CIEKAWA tego, co wydarzy się w przyszłości...
=> Mogę stać się NADZIEJĄ dla drugiego człowieka...
=> Bóg jest zawsze PO NASZEJ STRONIE. Wiem, że jestem i będę mu POTRZEBNA w przyszłości...
Jeśli zechcesz - podziel się w komentarzu swoimi powodami - dla których warto żyć :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz