Dziś opiszę Wam moje doświadczenie z czymś, co nazwałam:
Napadami Niemal Nieuzasadnionego Niepokoju (NNNN).
Myślę, że niepokój / lęk jest czymś, co dotyka (od czasu do czasu) każdego człowieka.
Jako osoba chorująca na schizofrenię paranoidalną jestem psychicznie może bardziej wrażliwa, niż reszta społeczeństwa, więc kwestia odczuwania lęku dotyka mnie częściej i mocniej.
Lęk / niepokój może być również jednym z objawów schizofrenii.
Ostatnio dopadły mnie NNNN, więc musiałam obmyślić sposób, aby się z nimi uporać.
Sposób 1: Leczenie farmakologiczne
Na rynku farmaceutycznym istnieje mnóstwo leków przeciw lękowych - wystarczy powiedzieć lekarzowi, że nie radzę sobie z lękiem - i w kilka minut dostanę receptę.
Wiem, że czasami leki są niezbędne. Jednak mają też swoje skutki uboczne, więc wolę spróbować innych sposobów.
Sposób 2: Ruch na świeżym powietrzu
Spróbowałam przejść się na spacer - niestety, to wcale nie pomogło - wręcz nasiliło mój lęk, bo miałam więcej czasu na myślenie.
Sposób 3: Tłumienie lęku
Powtarzałam co jakiś czas w myślach: "Mój lęk to tylko objaw choroby, nie ma żadnego znaczenia". To troszkę pomogło, ale tylko chwilowo.
Sposób 4: Zajęcie się czymś konstruktywnym
Zapełnienie sobie czasu wolnego różnymi zadaniami / zajęciami również pomagało, ale tylko na chwilę.
Sposób 5: Nałogi
Oddałam się mojemu małego nałogowi - zakupoholizmowi - kupiłam dla dzieci kilka książek przez Internet. Lęk trochę się przytłumił - na chwilę o nim zapomniałam, ale... nie tędy droga!!!
Sposób 6: Lęk moim przyjacielem - co mogę zrobić?
Zaczęłam się zastanawiać, czy mój lęk jest faktycznie "nieuzasadniony"... Może powinnam się nim zająć?
Może coś lub kogoś zaniedbuję w swoim życiu? Może jestem w niebezpieczeństwie, z którego muszę wybrnąć?
Może lęk daje mi sygnał, abym się zastanowiła - czy robię wszystko jak należy - najlepiej, jak potrafię?
Czy aby na pewno jestem na dobrej ścieżce?
Wygrana bitwa.
Próba odkrycia, przeanalizowania przyczyn mojego lęku (sposób 6) zakończyła się sukcesem - wymyśliłam, co mogę poprawić - poszło mi dość sprawnie (choć nie obyło się bez stresu) - i moje Napady Niemal Nieuzasadnionego Niepokoju ustąpiły.
Wygrałam tę "bitwę z niepokojem" - tym razem mój niepokój nie był objawem chorobowym, ale stał po mojej stronie, chcąc dać mi coś ważnego do zrozumienia.
Czasami lęk jest sojusznikiem, a nie wrogiem.
Pomyśl o tym.
A wy? Czy macie swoje sposoby na NNNN? Co Wam pomaga? Co myślicie o moich sposobach? Dajcie znać w komentarzach.
A tymczasem... wczoraj wybraliśmy się całą rodziną na wycieczkę pociągiem do pobliskiej miejscowości.
OdpowiedzUsuńCzułam niepokój udając się w nowe miejsce. Tym razem uznałam, że mój lęk jest bezużyteczny - ponieważ warto zwiedzać nowe miejsca - i zignorowałam to uczucie.