poniedziałek, 31 lipca 2023

Schizofrenia - ukrywanie się

Schizofrenia - czy należy się ukrywać?


Po zachorowaniu na schizofrenię paranoidalną psychologowie ze szpitala psychiatrycznego zalecali mi ukrywać fakt choroby przed przyszłymi pracodawcami, lekarzami medycyny pracy, a także przed dalszą rodziną, znajomymi i sąsiadami. Zapewne mieli dobre intencje, ale czy na pewno ludzie stosujący środki przeciw psychotyczne powinni się ukrywać (?!).


Wady "ukrywania się":

Ukrywanie się skutkuje to nie tylko niepokojem chorego ("nie mogę powiedzieć prawdy"), ale również:

– brakiem zrozumienia ze strony zdrowych (dalsza rodzina dziwiła się, dlaczego zawieszam się, jestem

przygnębiona, wycofana i spowolniała – a było to spowodowane nasileniem objawów

negatywnych przy nieodpowiednich lekach w pierwszych miesiącach leczenia)

– brakiem wsparcia i przykładu dla (obecnie) ciężko chorych ze strony osób, które pokonały epizod(y)

psychozy i w miarę normalnie funkcjonują (ale ukrywają swoją chorobę).

Powstaje co prawda zawód Asystenta Zdrowienia, ale to dopiero początki.


Wady "zwierzania się":

Fakt, że powierzenie faktu choroby psychicznej MOŻE wywołać poczucie odpowiedzialności u osoby, która właśnie się o tym dowiedziała.

Ktoś może poczuć:

- niezręczność: "Nie wiem, jak zareagować w tej sytuacji." (a nie trzeba szczególnie reagować na taką wiadomość)

- przymus pomocy: "Może powinienem jakoś pomóc?" (jak będę potrzebować jakiejś pomocy, to o nią poproszę)

- lęk: "Czy jestem bezpieczny w otoczeniu chorego?" (jesteś równie bezpieczny, jak w otoczeniu "normalnych" - zastosuj więc Zasadę Ograniczonego Zaufania)

- litość: "Szkoda mi ciebie." (dziękuję za litość, mam się dobrze)

- i inne ....


Na szczęście niektórzy "normalni" reagują normalnie :-)

Mój mąż, kiedy jeszcze byliśmy na wczesnym etapie randkowania, po moim zwierzeniu się, że choruję psychicznie, pomyślał chyba tylko "Dobrze mi się zdawało". :)))


Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o ukrywaniu / wyjawianiu faktu choroby psychicznej... 

sobota, 29 lipca 2023

Tak zaczynam dzień!

Ostatnio udostępniłam na swoim blogu "Żyję normalnie ze schizofrenią" filmik Damiana: "Poranna Gimnastyka w 5 minut [RP 115]". Trochę ćwiczyłam porankami (jak wstałam wcześniej) i to było dobre. Przy okazji zauważyłam, że:

To, jak zaczynam dzień - nastawia mnie na resztę dnia!

Jeśli zaczynam od ćwiczeń - nastawiam się na ćwiczenia.

Jeśli zaczynam od pracy - nastawiam się na pracę.

Jeśli zaczynam od "siedzenia" na telefonie - to później często nie mam ochoty na nic konstruktywnego.


Zastanowiłam się nad tym, od czego najlepiej zaczynać dzień, aby dobrze się nastawić.

Odpowiedź znalazłam szybko, oto ona:



Marzy mi się regularne czytanie Pisma Świętego każdego poranka, z całą rodziną. :-)

Postaram się zacząć od niedzielnych poranków - ale nie będę się narzucać, tylko zacznę sama - a może rodzinka się dołączy. 

niedziela, 2 lipca 2023

"Kształcenie charakteru"

Jakiś czas temu czytałam inspirującą książkę: "Kształcenie charakteru" Mirian Pirożyński, Warszawa 1992 (z biblioteki).

W pamięci zapadło mi przesłanie: 

Codziennie zrób przynajmniej jedną rzecz, której nie masz ochoty zrobić - po to, aby kształtować swój charakter.

Książka opisuje również sens codziennego wypełniania obowiązków.

Przytoczę fragment:

"(...) Taka była i jest zasada wszystkich wielkich bohaterów. Według generała Klebera, który walczył u boku Napoleona, "być żołnierzem to znaczy: kiedy się jest głodnym - nie jeść; kiedy się jest spragnionym - nie pić; kiedy się jest zupełnie wyczerpanym ze zmęczenia - maszerować; kiedy człowiek nie może sam się podźwignąć - dźwigać swych braci rannych"

A generał niemiecki, von Kluck, tak pisze w swych pamiętnikach o żołnierzach francuskich z 1914: "Co za ludzie! Cofali się przez dziesięć dni, spali na ziemi, konali ze zmęczenia, a na odgłos trąbki potrafili poderwać się, zawrócić, zaatakować i zwyciężyć!""



sobota, 1 lipca 2023

Bieganie a schizofrenia - dobiegniesz dalej, niż myślisz

Dzisiaj pragnę opowiedzieć Wam moją historię: biegania ze schizofrenią. Zapraszam do czytania.


Młoda Biegaczka

Jako młoda, dorosła kobieta, lubiłam od czasu do czasu wybrać się na bieganie. Nie udawało mi się czynić postępów (co zrzucałam na karb dzieciństwa przed TV i słabych predyspozycji genetycznych), a moim maksymalnym, rekordowym dystansem było przebiegnięcie... 3km.


Po ataku psychozy

Przez pierwsze kilka tygodni przyjmowania neuroleptyków, spałam praktycznie na okrągło. Byłam spowolniona psychoruchowo i czułam lęk, którego chciałam się pozbyć poprzez bieganie. Gdzieś przeczytałam, że aktywność fizyczna pomaga w walce ze stanami depresyjnymi i lękowymi - a u mnie takich stanów nie brakowało. Zaczęłam więc treningi już na oddziale psychiatrycznym zamkniętym (tak! biegałam po korytarzu w kółko, jak świr - słusznie lekceważąc obciach, który być może sobie wtedy robiłam).


Inspirująca książka

Przeczytałam inspirującą książkę "Bieganie metodą Gallowey'a". Główne przesłanie z książki można streścić w jednym zdaniu: "Przejdź do marszu, zanim się zmęczysz." Nie chodzi o to, aby biec "do upadłego", ale aby starannie rozkładać energię.


Trudności

Bieganie czasem bardzo pomagało, a czasami nie miałam siły zrobić kroku, ani nawet podnieść się z łóżka - a co dopiero wybrać się na trening. Stosowałam czasami sztuczki myślowe, np:

- "Tylko przebierz się w wygodny strój i załóż addidasy. Nic więcej."

- "Tylko wyjdź za drzwi."

- "Tylko przejdź 10 metrów."

- "Jeszcze tylko jeden, ostatni krok."

Tym sposobem udawało mi się niekiedy biegać, ale często też opuszczałam treningi i potem musiałam zaczynać praktycznie OD POCZĄTKU. Nic nie szkodzi!


Pierwsze sukcesy

Niespełna 3 lata po hospitalizacji, stanęłam na starcie biegu na 10 km w rodzinnej miejscowości mojego męża (wtedy jeszcze narzeczonego). Narzeczony i rodzice gorąco mi kibicowali i wspierali (mama podobno nawet płakała ze wzruszenia), a ja tuptałam powolutki, swoim tempem, aż do METY. Dobiegłam na czas i zdobyłam swój pierwszy, wymarzony MEDAL. :-)


Kariera biegowa

Pół roku to pierwszej "dyszce" wzięłam udział w pierwszym... półmaratonie. Było ciężko, ale ukończyłam go o czasie. Kolejny medal i moje kolejne małe zwycięstwo. Potem miałam jeszcze kilka biegów na 10 km i kilka półmaratonów - zwykle dobiegałam do mety jako jedna z ostatnich, ale zawsze na czas.


Przerwa na ważne zadania

Przestałam biegać wraz z zajściem w pierwszą ciążę. Po porodzie (o czasie i drogami natury) zajęłam się opieką nad naszym maleństwem. Z końcem urlopu macierzyńskiego wróciłam do pracy, zaszłam w kolejną ciążę, która również szczęśliwie zakończyła się narodzinami drugiego potomka.


Z motyką na słońce

Kilka miesięcy po urodzeniu drugiego dziecka wpadłam na szalony pomysł - powrotu do biegania. Zaczęłam od... czytania książęk. "ULTRA. Dobiegniesz dalej, niż myślisz" oraz "Trening wytrzymałościowy. Jak budować maksymalną wydolność i szybkość bez przetrenowania i kontuzji". Książki jak zwykle stanowiły dla mnie inspiracje i motywację. Zaczęłam powoli biegać, zapisałam się na zawody 10km w pobliskiej miejscowości... Start odbył się niespełna 7 miesięcy po moim drugim porodzie. Z nadwagą i nadzieją w sercu... przetuptałam ten dystans w czasie!


Obecnie

Chcę znów zebrać motywację i wygospodarować czas na bieganie - co nie jest oczywiście łatwe (przy pracy, opiece nad dziećmi i prowadzeniu mieszkania), ale na pewno wykonalne! Planuję kolejny start w październiku 2023.


W przyszłości

Marzę o regularnym bieganiu w zawodach na 10km / półmaraton dwa razy w roku (wiosną i jesienią).

A może zainspiruję do biegania również nasze dzieci... kto wie? :-)

Popularne posty