Dziś będzie poważny post - opiszę, co zmieniło się w moim myśleniu przy wychodzeniu z psychozy. Zapraszam do lektury.
Karuzela Psychozy
Objawy schizofrenii towarzyszyły mi odkąd pamiętam (czyli od ok 5 roku życia). Natomiast dopiero w dorosłym życiu wpadłam w rozpędzającą się karuzelę zwaną PSYCHOZĄ. Objawy psychozy opisałam w jednym z poprzednich postów (link jest tu: https://zyjenormalnie.blogspot.com/2023/05/moje-objawy-schizofrenii.html).
Ogromne cierpienie
Dodam, że chorobie towarzyszyło ogromne cierpienie psychiczne - nieporównywalne z niczym innym, co do tej pory mnie spotkało. Miałam silne myśli suicydalne.
Pomyślałam, że może alkohol (?!) pomógłby mi złagodzić to cierpienie. Wypiłam więc połowę piwa, ale to wcale nie pomogło.
Szpital psychiatryczny
Następnego dnia o 4 rano obudziłam członków rodziny z prośbą o zabranie mnie do szpitala psychiatrycznego - choć nie wiedziałam, co mi jest, ani z czym wiążę się wizyta w takim szpitalu.
Neuroleptyki
Pierwszy zastosowany u mnie neuroleptyk ogromnie obniżył mi ciśnienie krwi - nie byłam w stanie podnieść się z łóżka. Szybko go zmieniono na inny, który niemal natychmiast zmienił moje MYŚLENIE.
Zmiana myślenia
Pierwszą myślą, jaka mnie natchnęła po zażyciu WŁAŚCIWEGO neuroleptyku było:
KOCHAJ BOGA.
Nie: "spełniaj wszystkie przykazania i żyj właściwie".
Ale" "odczuwaj miłość - jako pozytywne uczucie - do Boga".
Myśli wpływają na uczucia, emocje i zachowanie. Mój mózg zaczął "wchodzić" na właściwą ścieżkę. Po około 2-3 tygodniach zdecydowana większość objawów psychotycznych ustąpiła.
Pewnik.
Bóg jest Kimś, kto zawsze chce dla Ciebie dobrze.
Boga nikt Ci nie zabierze.
To jest Pewnik.
Warto się na Nim oprzeć.
Neuroleptyki leczą, a WIARA pomaga! (lub odwrotnie :-))
"Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem". To jest największe i pierwsze przykazanie. Mt 22, 37