Uwaga: ten wpis zawiera wzmianki o wadach prenatalnych dziecka w łonie matki oraz o terminacji ciąży.
Jeśli jesteś osobą wrażliwą - proszę, nie czytaj dalej.
W Polsce zaleca się wykonanie trzech USG prenatalnych (ok 12 tyg, ok 20 tyg i ok 30 tyg ciąży).
Pierwsze USG prenatalne w trzeciej ciąży
Za zaleceniami lekarza ginekologa, wybrałam się (ok. 2 miesiące temu) na pierwsze USG prenatalne w trzeciej ciąży. Obawiałam się tego badania. A właściwie obawiałam się wyników.
Absurd wyników
Lekarz wykonujący pierwsze USG prenatalne poinformował mnie, że jeśli podczas badania wyjdzie ryzyko wad u dziecka większe, niż 1:800, to poradnia będzie do mnie natychmiast osobiście dzwonić z tą informacją, abym mogła załatwiać dodatkową diagnostykę.
Dla mnie to brzmi jak absurd. Ryzyko 1:800 oznacza, że... statystycznie urodzę aż 800 zupełnie zdrowych dzieci oraz tylko 1, które może nie dożyć starości i będzie wymagać terapii/leczenia.
To oznacza też, że 800/801 kobiet we wczesnej ciąży (= aż 99,88%) jest niepotrzebnie stresowanych, bo statystycznie urodzi zupełnie zdrowe dzieci!!!
Ta 1/801 kobiet zwykle TEŻ jest niepotrzebnie stresowana, bo bardzo rzadko udaje się wyleczyć jeszcze w ciąży choroby dzieci wykryte na 1 usg jeszcze w ciąży oraz... myślę, że nie da się psychicznie przygotować w ciąży na urodzenie chorego dziecka. To zawsze będzie trudne. A spodziewanie się trudnych sytuacji jest zwykle nawet bardziej obciążające, niż... wystąpienie tych sytuacji w rzeczywistości.
Pierwsze USG prenatalne w pierwszej i drugiej ciąży
W mojej pierwszej i drugiej ciąży, pomimo skierowania, nie wybrałam się na pierwsze USG prenatalne. Dostałam za to kilkukrotnie reprymendę od lekarzy ginekologów... ale puszczałam ich uwagi mimo uszu.
Strach
Mój strach przed 1 usg prenatalnym wynikał z trudnych doświadczeń. To było początkiem 2020 roku, byłam zaledwie w 5. tygodniu pierwszej ciąży. Napisałam wtedy do koleżanki (o której wiedziałam, że też jest w ciąży) - co u niej słychać?
Odpisała mi, że... jest w trakcie terminacji ciąży. Wspomniała, że boli, ale mąż jest razem z nią. Okazało się, że na USG wyszły nieprawidłowości i lekarze dawali dziecku nikłe szanse na przyszłe zdrowie. Zalecali aborcję jako najlepsze rozwiązanie i ona ich posłuchała. Dziecko nie dostało szansy, aby się urodzić.
Nie wiem, co czuje
Nie oceniam negatywnie ani tej koleżanki, ani jest męża. Wiem, że ciąża to wyjątkowy czas dla psychiki. Na pewno wiadomość o złym wyniku USG była dla nich szokująco trudna. To było ich pierwsze dziecko, może nie wiedzieli, co jest najlepszym rozwiązaniem, więc... zaufali wskazaniom medyków. Nie wiem, jak ta koleżanka i jej mąż się czują po tamtych doświadczeniach. Wiem, że po pewnym czasie zaszła w kolejną ciążę i urodziła "zdrowe" dziecko. Po jakimś czasie wysłała mi linka z petycją przeciwko zakazowi aborcji w Polsce (od pewnego czasu aborcja w Polsce z przyczyn odkrycia wady prenatalnej u dziecka - jest nielegalna) - więc na pewno wtedy "chciała", aby taka aborcja wciąż była legalna w Polsce. Dla mnie to wbrew logice, aby medycyna miała zabijać ludzi tylko dlatego, że... wykryto chorobę, która za jakiś czas skończy się naturalną śmiercią.
Dziecko ma prawo czuć się bezpiecznie
Faktem jest, że wiadomość o przerywaniu ciąży koleżanki była dla mnie bardzo ciężka (pewnie też dlatego, że sama miałam już dziecko pod sercem). Byłam roztrzęsiona i wtedy w środku nocy zadzwoniłam pod całodobową pomoc psychologiczną. Rozmowa z psychologiem trochę mi pomogła, ale strach i niechęć do 1 usg prenatalnego - pozostała we mnie na długi czas... Zależało mi na tym, aby dzieci mogły czuć się bezpiecznie - a przynajmniej na ten czas, kiedy jeszcze mieszkają we mnie.
Pozytywne zakończenie 
Ostatnio dwa razy spotkałam na rehabilitacji (na którą uczęszczam od dawna z moimi dziećmi) pewną Mamę z dzieckiem w wieku około 7 miesięcy. Kobieta jest mniej więcej w moim wieku, a dziecko na pierwszy rzuta oka ma identyczną wadę, jak ta, która u dziecka mojej koleżanki została "wyleczona" przez dokonanie aborcji.


Rozmawiałam z nią dwukrotnie. To jest jej piąte dziecko. Dostało szansę, aby się urodzić i żyje do dziś (może to tylko dzięki przepisom prawa, które chronią nienarodzone dzieci? A może ta kobieta i tak wyszłaby przeciwko medycznym zaleceniom aborcji? Nie wiem...).




